Słońce to najlepsze źródło witaminy D3

Nie bez powodu witaminę D3 nazywa się „witaminą Słońca”. Kiedy skóra wystawiona jest na promienie słoneczne, promienie UVB łączą się z cholesterolem w komórkach skóry, dzięki czemu dostarczają energię do wytworzenia witaminy D3 przez Twój organizm. Witamina D3 pełni wiele ról w ciele i jest niezbędna dla jego zdrowia. Jednym z zadań, jakie wykonuje, jest zwiększanie wchłaniania wapnia i fosforu w kościach – dwóch minerałów, które są kluczowe dla zachowania mocnych i zdrowych kości. Poza tym nauka łączy niskie poziomy witaminy D3 z poważnymi chorobami, takimi jak osteoporoza, nowotwory, depresja, osłabienie mięśni czy nawet z przedwczesnym zgonem.

Wspomaga prawidłowe funkcjonowanie kości, mięśni i układu nerwowego, reguluje metabolizm homocysteiny, zmniejsza uczucie zmęczenia i znużenia, a także wspiera prawidłowe działanie układu odpornościowego.  
Reklama

Niestety trudno jest znaleźć wystarczające ilości witaminy D3 w jedzeniu, które Polacy spożywają na co dzień. Poza popularnymi u nas żółtkami w jajach, dobre źródła to tran, łosoś, tuńczyk, wątroba wołowa i sardynki, ale musiałbyś jeść je codziennie, aby zaspokoić swoje zapotrzebowanie na tę witaminę. 

Kolejna zła wiadomość to ta, że promienie UVB nie przechodzą przez szyby okienne, więc nawet jeśli pracujesz blisko okna, wciąż jesteś narażony na niedobór witaminy D3. 

Wystaw się na Słońce około południa

Godzina 12:00, szczególnie latem, to najlepsza pora na złapanie największej ilości promieni słonecznych. Dlaczego? Słońce znajduje się wtedy w najwyższym punkcie i promienie UVB działają wtedy najmocniej. Dzięki temu potrzebujesz mniej czasu, aby Twój organizm wyprodukował wystarczającą ilość witaminy D3. Żeby nie być gołosłownym: badanie z 2010 roku, opublikowane w „The Journal of Investigate Dermatology” dowiodło, że 13 minut w T-shircie i szortach 3 razy w tygodniu przez okres 6 tygodni na Słońcu wystarczy, aby uzupełnić niedobór witaminy D3. Myślisz, że badanie było przeprowadzone w słonecznej Hiszpanii czy Kalifornii? Nic bardziej mylnego! Wyniki pochodzą z Wielkiej Brytanii, czyli mniej nasłonecznionego klimatu niż nasz. Jak widać, nie musisz leżeć plackiem na plaży przez dwa tygodnie, aby nabrać energii! Wręcz przeciwnie – jak się przekonasz po lekturze następnego podpunktu, ta taktyka bardziej Ci zaszkodzi, niż pomoże. 

Jednak wpierw wróćmy do badań na temat najlepszych sposobów na uzupełnienie witaminy D3. Kolejne badanie pokazuje, że 30 minut na Słońcu w południe daje tyle samo witaminy D3, co zażycie 10-20 tysięcy jednostek. To uderzeniowa dawka, która starczy na wiele dni! Uprzedzamy Twoją wątpliwość – badanie zostało przeprowadzone w Oslo w Norwegii, czyli kraju słynącym z wszechobecnej ciemności i srogich zim.

Kolejne badania potwierdzają, że wyjście na Słońce w południe jest nie tylko bardziej efektywne w zwiększaniu poziomu witaminy D3 we krwi niż po południu, jest również bezpieczniejsze. Naukowcy odkryli, że kontakt z popołudniowym słońcem może zwiększać prawdopodobieństwo wystąpienia groźnych nowotworów skóry.

Nie warto mieć ciemną karnację albo być opalonym!

Szok i niedowierzanie? Zwykle osoby z ciemniejszym odcieniem skóry od urodzenia albo z racji urlopu w ciepłych krajach spotykają się z podziwem i słabo ukrywaną zazdrością. Jednak w kontekście uzupełniania poziomów witaminy D3 ciemny odcień skóry to wada, a nie zaleta. Zacznijmy jednak od początku. 

Odcień Twojej skóry zależy od pigmentu zwanego melaniną. Osoby z ciemną karnacją zwykle mają jej więcej niż te z jasną. Melanina pełni jednak więcej ról niż tylko dawanie koloru – stanowi ochronę skóry przed uszkodzeniem spowodowanym przez Słońce. Melanina działa jak naturalny filtr przeciwsłoneczny, pochłaniając promienie UV i chroniąc przed poparzeniem oraz nowotworami skóry. Niestety z tego faktu wynika również, że osoby z dużą ilością melaniny, czyli ciemną karnacją, muszą spędzić więcej czasu na Słońcu, aby ich skóra wyprodukowała odpowiednią ilość witaminy D3. O ile więcej? 

Dowiedz się z tego artykułu: Jak bezpiecznie uzyskać witaminę D3 ze Słońca? Część II